czwartek, 26 czerwca 2014

PRZEPRASZAM

Cześć wszystkim, na wstępie chciałam podkreślić, że jest mi dość ciężko pisać tego posta, w zasadzie to ostatniego na tym blogu. Jak się pewnie domyślacie, zaprzestaję kontynuowania go.
Pierwszym powodem jest moje życie prywatne, które niezbyt sprzyja do dalszego pisania, a uwierzcie, że to również wpływa na opowiadanie.
Drugim powodem, jest że blog jest zaledwie czytany przez kilka osób, dziękujemy im z całego serca, jednak jeden lub dwa komentarze nie mobilizują, niestety.
Trzecim jest kłótnia z moją współzałożycielką. Nie przepadamy za sobą od jakiegoś czasu, więc to tym bardziej zniechęciło do pisania tego bloga.
Ostatnim, ale myślę, że najważniejszą przyczyną zakończenia bloga, jest to, że nie czuję się w tym opowiadaniu dobrze. Szczerze mówiąc, to sądziłam iż potoczy się ono ZUPEŁNIE INACZEJ! Gdy go planowałam, miał być on darkiem, a tu proszę. No więc, rozpisałam się dość.
Na koniec tylko chciałam dodać, że obecnie również piszę opowiadanie, w którym czuję się wspaniale! Jeśli mi się uda, kto wie, może jeszcze nie raz natkniecie się na mojego bloga :))
Przepraszam z całego serca. Chociaż wiem, że i tak nikt tego nie przeczyta. Ale wolałam się z Wami ( tyaa ) jakoś pożegnać, a nie ot tak przestać pisać.
No tak, DZIĘKUUUUJEEEE ZA WSZYYSTKOOO! <3 :* :(
 
 
 
 


piątek, 9 maja 2014

Rozdział siedemnasty " Nasz początek "

Może brunet mówił prawdę ? Może faktycznie znajdzie się taki chłopak ? Tylko kto mógłby pokochać taką idiotkę jak ja ? A może on mówił o nas ? Zastanawiałam się nad tym, stojąc opatulona ciepłym, beżowym sweterkiem. Myślałam i myślałam. O nim. O tych słowach. Nie usłyszałam nawet zniecierpliwionych wołań mojej rodzicielki.
- ALICE ! Chodź tu kochanie, nie będziesz marzła. Poza tym, telefon do ciebie.
- Już idę. - szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Gdy już do niego wbiegłam, chwyciłam za telefon domowy i przyłożyłam go do ucha w celu rozmowy z drugą osobą.
/ rozmowa telefoniczna /
- Tak słucham ? - spytałam przyjemnym głosem.
- Alice kochanie. - usłyszałam ten podły głos, głos który posiada tylko jedna osoba.
- Czego chcesz ? - automatycznie zmieniłam swój ton i nastawienie do rozmówcy.
- Mi również miło cię słyszeć. Podobno jedziesz na obóz snowboardowy z Carter.
- Ona ma imię, Emily. Gdybyś nie wiedziała.
- Oh, no tak. Los chciał, że jedzie tam również mój kochany kuzyn. Jest od nas o rok starszy.
- I co z tego ? Mam się cieszyć czy płakać ?
- Raczej cieszyć. Może w końcu zapomnisz o tym idiocie Harrym.
- Nie nazywaj go tak ! Nie mam zamiaru się zaznajamiać z twoim, zapewne równie pustym kuzynkiem.
- Może tak, może nie. Przekonasz się. Radzę, żebyś miała głowę na karku. - wyszeptała ostatnie słowa po czym natychmiastowo się rozłączyła. Wtedy byłam w stanie rozpierdolić ją o chodnik. Nienawidziłam tej jędzy. Jak można mieć taki tupet ?! Cholernie zła poszłam do siebie do pokoju przy okazji wymijając zdziwionych rodziców i Chada. Tam wyjęłam największą walizkę jaką tylko miałam i rozpoczęłam pakowanie się na obóz. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy na narty. Do tego niczego sobie ubrania na dyskotekę lub jakiś wypad na miasto. Nie obyło się bez kosmetyków, bielizny, aparatu, odtwarzacza MP3 i innych szczegółów. Wzięłam około czterech par butów, niezliczoną ilość koszulek i to samo ze spodniami. Spakowałam również mój ulubiony, ciepły kocyk i laptopa. Gdy wybiła godzina 20:00, mogłam śmiało powiedzieć, że byłam spakowana. Chcąc się jeszcze przed snem pożegnać z Chadem zbiegłam na dół.
- KUUZYYN ! - krzyknęłam wbiegając do salonu i rzucając się na niego. Ten powalony przez taką małą istotę jak ja wybuchł śmiechem.
- Mała, będę tęsknił. - powiedział całkiem poważnie po chwili naszego wspólnego śmiechu, który wypełniał cały pokój.
- Ja też Chad. Kocham cię durniu. - uśmiechnęłam się nieśmiało i przejechałam swoją dłonią po czuprynie.
- Ja cię też piczko. - odpowiedziałam mu tylko fuknięciem do którego dołączyłam szczery, miły uśmiech. Sprzedałam mu kuksańca w ramię po czym wstałam z podłogi, przytuliłam chłopaka i wróciłam do pokoju. No tak. Mój kochany kuzynek wyjeżdża. Kto wie kiedy się zobaczymy ? Mam nadzieję, że jak najszybciej.  Aby przynajmniej trochę się wyluzować przed jutrzejszym wyjazdem, wzięłam swój delikatny, bawełniany ręcznik i poszłam do łazienki. Szybko umyłam się, aby jak najszybciej pójść spać, więc już po 10 minutach wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Gdy wygodnie ułożyłam się w ciepłej pościeli, usłyszałam dźwięk dostawanego smsa. Odblokowałam ekran i od razu ujrzałam jego imię na wyświetlaczu.
 
' Będę tęsknił. Mam też dla Ciebie niespodziankę. A teraz idź spać, żebyś była na jutro wypoczęta. Dobranoc śliczna :) '
Bez namysłu, z uśmiechem na twarzy odpisałam.
' Też będę tęskniła :c Już jestem ciekawa jaką, nie lubię niespodzianek. Dobranoc Harry :* '.
Odłożyłam telefon i położyłam się spać. Byłam tak zmęczona całym dniem, że nie miałam nawet czasu na wyobrażanie sobie, jak to będzie na tym obozie. Po chwili, więc odpłynęłam w krainę Morfeusza.
**
- Ally wstawaj ! Wyjeżdżasz dziś na obóz. - usłyszałam krzyki mamy.
- No ejj, już wstaję wstaję. - Szybko podeszłam do szafy, ubrałam się w to :
 
 aby było mi wygodnie podczas drogi.
Załatwiłam poranną toaletę i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Zastałam mojego tatę robiącego mi naleśniki.
- Naleśniki, co ci się stało? - spytałam chichocząc w jego stronę.
- Co w tym takiego dziwnego?
- Bo ty nie umiesz robić naleśników !
- Eh córa. Specjalnie na dzisiejszy dzień się nauczyłem. Zadowolona? - spytał z delikatnym uśmiechem.
- Baardzo. - podeszłam do niego i wtuliłam się w tatę. - Dzięki. A tak w ogóle, to które z was mnie dzisiaj zawozi?
- Żadne z nas.
- Ale.. jak to? - spytałam zdziwiona.
- No tak to, niespodzianka kochanie.
- Niespodzianka? Czekaj, czekaj. Harry?
- Powiedział ci?
- Nie. Powiedział, że ma dla mnie niespodziankę, ty również.
- Dobra jesteś. Tak jedziesz z nim, jesteście parą? - spytał z cwaniackim uśmiechem. Bardzo dobrze znał odpowiedź, a mimo to zapytał.
- Yhh. Nie, nie jesteśmy ! To przyjaciel.
- No dobra, jak chcesz. A teraz siadaj i jedz. - podsunął mi talerz z naleśnikami i podał nutellę.
- Mmm. - zachwycałam się jego robotą.
- I jak ci smakują? - spytał zaciekawiony.
- Całkiem nieźle, bardzo dobre.
- Cieszę się. Jak zjesz to idź po walizkę, Harry zaraz będzie.
- Okej, ja już zjadłam. - gdy wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę mojego pokoju, usłyszałam podjeżdżające auto pod dom. Pobiegłam szybko po bagaże, chwyciłam w biegu bluzę i zbiegłam na dół. Nieszczęście chciało, że przy ostatnich schodkach potknęłam się o walizkę. Gdy już miałam doznać bardzo bolesnego przeżycia i zderzyć się z podłogą, poczułam jakbym latała. Spojrzałam w górę i ujrzałam zmartwioną twarz Hazzy. Staliśmy tak, gdy po kilku sekundach postawił mnie w końcu.
- Nic ci nie jest?
- Ee nie, wszystko w porządku. Dziękuję.
- Ty niezdaro. I jak podoba ci się niespodzianka? - spytał, przy okazji ukazując szereg swoich białym ząbków.
- Dowiedziałam się wcześniej. -wystawiłam mu język. - Ale jak do tego doszło to sekret zawodowy i nie powiem. - uśmiechnęłam się szczerze.
- Niech ci będzie. To co, jedziemy?
- Jasne, tylko pożegnam się z rodzicami.
Pobiegłam do sypialni rodziców gdzie oboje leżeli.
- Pa mamuś, pa tatuś. - pomachałam im z progu drzwi.
- No narazie skarbie. Dzwoń co wieczór.
- Tak tak, cześć.
- Baw się dobrze i uważaj na siebie ! Pa.
- Nie odpowiadając im, wybiegłam z sypialni, wyszłam z domu i podbiegłam do czarnego BMW o które oparty stał Styles.
 
- Dziękuję, że po mnie przyjechałeś.
- Nie ma problemu. Cieszysz się?
- Pewnie. - mówiąc to lekko pocałowałam go w policzek.
- Mmm, miła nagroda.
- Się wie. - uśmiechnęłam się.
- Dobra wsiadajmy i jedziemy po Em. - weszłam do auta. Zajęłam miejsce pasażera i zapięłam pasy. Chwilę później Harry dołączył do mnie.
- Alice, musimy porozmawiać póki nie ma Emily.
- Tak? - spytałam. Szczerze mówiąc to trochę się bałam. Sądząc po jego minie, temat nie był zbyt przyjemny.
- No bo .. ty powiedziałaś, że na razie nie chcesz być ze mną w związku.
- Dokładnie. - potwierdziłam.
- Ale tak się zachowujesz.
- ZachowujESZ? - zrobiłam nacisk na końcówkę tego słowa.
- No dobrze, zachowujemy.
- A przeszkadza ci to?
- Nie, ale..
- Ale co? Harry, kurde nie wiem jak się wyrazić.
- Zakochałaś się we mnie? - spytał z cwaniackim uśmiechem.
- Czasami zdaję mi się, że jesteś zbyt pewny siebie.
- Czyli nie? - czy on się ze mną drażnił, Harry kurwa !
- Eh, nie lubię mówić o swoich uczuciach.
- Chcesz zachować je dla siebie?
- Tak, prosiłabym ! A jeśli tak ci przeszkadza to, że okazuję swoje uczucia wobec ciebie, bo chyba ci się narzucam, to dobrze. Masz jak w banku, że się odwale. - w czasie, gdy to mówiłam podjeżdżaliśmy pod dom Emily.
- Ale ja nie chcę, żeby .. - blondynka weszła do auta w idealnym momencie. Przerwała Harremu w pół zdania, a przy niej nie odważyłby się o tym mówić.
- Co taka grobowa cisza? Przerwałam wam rozmowę? - spytała lekko zmieszana.
- No coś ty, rozmawialiśmy ale to błahostka. - mówiąc to, spojrzałam na Hazze, widziałam jak zaciska szczękę.
- Laska, wzięłaś może jakieś ciuchy na imprezę? - spytała uśmiechnięta od ucha do ucha Emily.
- Jasne ! Mam spódniczki, sukienki i zajebiste koszulki do pępka. Mam tego za nas dwie.
- Jeju, nie mogę się już doczekać ! - obydwie z rozemocjonowania klasnęłyśmy w dłonie.
- Ja też ! Chłopaki będą mieli szansę w końcu od nas odpocząć.
- Nie mów tak. Nie przeszkadzałyście nam, żebyśmy musieli od was odpoczywać. - wtrącił się ciągle skupiony na drodze Loczek.
- No ja tam nie wiem. - odpowiedziałam jak tylko potrafiłam srogim głosem.
- Nie kłóćcie się. Dojechaliśmy już.
Zaparkowaliśmy pod przystankiem gdzie miała odbyć się zbiórka. Było już dość sporo osób. Wyszliśmy z auta, Harry wyciągnął nasze walizki, nie miałyśmy na razie ochoty dołączać do reszty, więc staliśmy w ciszy oparci o BMW Stylesa. Gdy przyszedł opiekun grupy, wszyscy się zerwali i podeszli w jego stronę. My również. Już brałam bagaże i ruszyłam z Emily do ludzi, gdy poczułam mocny ścisk za nadgarstek.
- Carter, idź i wszystko mi powiesz. Zaraz przyjdę. - ta tylko kiwnęła głową na znak zrozumienia i podbiegła do grupy.  
- Co chcesz? - spytałam go, odwracając się.
- Wyjaśnić.
- Nie mamy czasu na wyjaśnienia.
- Ally nie o to mi chodziło ! Chciałem się spytać czy nie chcesz, żeby między nami zroiło się coś większego.
- To znaczy? - spytałam, nie do końca go rozumiejąc.
- Podobasz mi się.
- Słucham?
- Baaaardzo cię lubię, bo widzę że inaczej jak pięciolatek nie rozumiesz.
- Rozumiem, tylko się zdziwiłam.
- Chcesz zostać moją dziewczyną?
------------------------------------------
 
 
MBZCXJCBXKNJNASLNCS
nie wiem nawet co mam Wam powiedzieć, bo tak bardzo mi wstyd :((((
Nie mam nawet wytłumaczenia. Chodzi o to, że przez kilka miesięcy nie miałam laptopa, ponieważ był w naprawie. Dlatego też, nie mogłam pisać rozdziałów. Muszę też przyznać, że sporo dzieje się w moim życiu i ciężko mi trochę pisać, ale nie ważne kochani.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Minimum 4 komentarze pod tym rozdziałem i będzie następny.
Miłego czytania! <3 
 
 


czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział szesnasty " Zaufaj mi "

- No to ja biorę ten zestaw narciarski, a ty ten. – powiedziałam do Emily.
- Ok, już się nie mogę doczekać.
- Ja też. Harry, Chad chodźcie oceńcie.
- No ładnie jest. – powiedział obojętnym głosem Chad.
- Na pewno ? – spytałyśmy z Em równocześnie.
- Wam we wszystkim jest ładnie. – rzucił Hazza.
- Oj dzięki. – powiedziałam.
- Możemy już wyjść ? – niecierpliwił się mój kuzynek.
- Tak tylko jeszcze zajedziemy do sklepu po napoje, jedzenie no i słodycze oczywiście.
- Żarłoki. – zaśmialiśmy się cicho.
Weszliśmy do sklepu monopolowego, od razu rzuciłyśmy się do półek ze słodyczami. Kupiłyśmy kilkanaście snickersów, 3bitów, kit katów kilka opakowań żelek, gum, ciastek i czekolad. Do tego doszły około 3 butelki wody niegazowanej, 5 coli, 3 fanty oraz kilka opakowań ciepłej czekolady. Jakieś pizze do odgrzania, jabłka, banany, pomarańcze. Łączne zakupy skoczyliśmy po około trzech godzinach, byłyśmy z nich w pełni zadowolone. Niestety czekało nas jeszcze pożegnanie z Chadem. Odwieźliśmy Em, pożegnałam się z nią i odjechaliśmy. Gdy weszliśmy do domu moi rodzice już byli.
- Harry nie wiem czy to najlepszy pomysł, żebyś wchodził. – szepnęłam do niego, gdy już staliśmy w korytarzu.
- Spokojnie zaniosę tylko twoje rzeczy i pojadę. A co wstydzisz się mnie ? – spytał z lekkim rozczarowaniem w głosie.
- Głupi jesteś. Tylko jeszcze pomyślą, że jesteśmy parą i zaraz będę miała przesłuchanie.
- A co to źle, że tak pomyślą ?
- Przecież nie jesteśmy parą. – nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Yhm. Dobra, zaniosę rzeczy i spadam jak tak bardzo ci przeszkadzam. – Ale Harry nie o to mi …
- Dzieciaki ! Jak było na zakupach ? – niestety nie było dane mi dokończyć, ponieważ mama mi przerwała.
- Dobrze. – odrzekłam po czym wszyscy weszliśmy do salonu.
- Harry ! Co ty tu robisz ? – mój tata ciepło uśmiechnął się do Harrego.
- Dzień dobry. Ja przyniosłem tylko rzeczy Alice i jadę do siebie.
- Ale nikt cię nie wygania. Może zostaniesz na obiad, hm ?
- Nie dziękuję, nie widzę potrzeby zostania tutaj. Nie będę przeszkadzał, tym bardziej że Chad dzisiaj wyjeżdża. Idę zanieść rzeczy. – miałam lekkie wyrzuty sumienia, że tak do niego powiedziałam. Z Chadem zostałam w salonie pokazując ubrania narciarskie jakie sobie kupiłam, a Harry zaniósł resztę zakupów do mojego pokoju. Było ich dość sporo, więc w sam raz że zabrał się do tego facet. Po kilku sekundach Harry ponownie zszedł do salonu z kamienną twarzą.
- Ja już sobie pójdę. Do widzenia państwu, narazie Chad. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. Pa Ally.
- Siema stary. – powiedział Chad, a po jego słowach Harry wyszedł.
- Przepraszam was na chwilę. – powiedziałam do rodziców i pobiegłam w stronę wychodzącego już Hazzy. Ku mojemu szczęściu złapałam go na zewnątrz przy samochodzie.
- Czemu się na mnie złościsz ? – spytałam smutna.
- Nie złoszczę się. Tylko nie rozumiem dlaczego się mnie wstydzisz. Twoi rodzice mnie znają i chyba nawet lubią. Nie miałem zamiaru zostawać, chciałem ci tylko pomóc w dźwiganiu tych rzeczy, a ty nawet na to nie chciałaś mi pozwolić.
- Harry przepraszam ja … Ja nie wiem. Zależy mi na tobie, ale … - zacięłam się. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Że nigdy nie miałam chłopaka i moi rodzice nie są przyzwyczajeni do ciągłych wizyt chłopaków ? Niee, przecież Harry nie był moim chłopakiem.
- Co ty ? – wyrwał mnie z zamyśleń.
- Ja … ja się ciebie nie wstydzę. Tylko ja już sama nie wiem.
- No właśnie, cześć Alice.
- Harry czekaj. Nie chcę ci powiedzieć, bo byś się śmiał.
- Nie ufasz mi ?
- Ufam, pewnie że ufam. Tylko … chodzi o to, ze ja nigdy nie przyprowadzałam chłopaków do domu. Ja w ogóle nigdy chłopaka nie miałam. Ty ostatnio dość często nas odwiedzasz. Niestety mam takich rodziców, że lubią się mieszać w moje sprawy. Nie lubię tego, więc dlatego to powiedziałam. Nie obrażaj się no, proszę. – powiedziałam mu z rozżaleniem w głosie.
- Nie obrażam się tylko nie zrozumiałam twojego zachowania. Mam pytanie.
- Tak ?
- Nawet gdyby pomyśleli, że jestem twoim chłopakiem to źle ?
- Nie. To nie jest źle tylko ja się szybko przywiązuje do ludzi. Boję się, że jak będziemy parą to mnie zranisz, zostawisz. Jestem wrażliwą osobą i nie wiem czy bym sobie poradziła. Zrozum. Dlatego staram się nie przyzwyczajać do ciebie, ale to takie ciężkie. Lubię cię Harry, bardzo.
- Nie odejdę nigdy. Zranić również nie zranię. Jak mogłaś tak pomyśleć ? No i ja też cię bardzo lubię, jeśli mamy się tak bawić w pięciolatków.
- Pięciolatków ? – spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
- No bo tak chłopczyki mówią do dziewczynek, gdy im się podobają w wieku pięciu lat. A w naszym wieku używa się takich słów jak : „ kocham cię ”, znasz ?
 
- Znam ! – powiedziałam ironicznie. – Tylko nigdy ich do żadnego chłopaka nie powiedziałam. A ty pewnie mówiłeś to do wielu dziewczyn.
- Liczy się teraźniejszość. I mogę ci jedno zapewnić, że jeszcze niedługo i wypowiesz te słowa. Po jakimś czasie będziesz je mówiła coraz częściej co tego samego chłopaka, a on będzie odwzajemniał twoje uczucia.
- Skąd ta pewność ? – spytałam nieco zdziwiona.
- Zaufaj mi. – powiedział to po czym musnął mój policzek swoimi pełnymi, ciepłymi ustami. Wszedł do auta i bez słowa odjechał.
 
---------------
Jeejciu, kochani przepraszam. Ostatnio coś mam spore problemy z laptopem, ale wybłagałam u siostry i na chwilę mi dała. Jest mi cholernie przykro, bo nie mam też czasu zrobić Libsten Awards ;c i nie mam 11 blogów. Robię co mogę, na szczęście weekend się zbliża to mam nadzieję, że w końcu to skończę. No więc, jeszcze raz przepraszam miśki <3
No to pod tym 4 komentarze i następny rozdział.
Miłego czytania ^^