czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział szesnasty " Zaufaj mi "

- No to ja biorę ten zestaw narciarski, a ty ten. – powiedziałam do Emily.
- Ok, już się nie mogę doczekać.
- Ja też. Harry, Chad chodźcie oceńcie.
- No ładnie jest. – powiedział obojętnym głosem Chad.
- Na pewno ? – spytałyśmy z Em równocześnie.
- Wam we wszystkim jest ładnie. – rzucił Hazza.
- Oj dzięki. – powiedziałam.
- Możemy już wyjść ? – niecierpliwił się mój kuzynek.
- Tak tylko jeszcze zajedziemy do sklepu po napoje, jedzenie no i słodycze oczywiście.
- Żarłoki. – zaśmialiśmy się cicho.
Weszliśmy do sklepu monopolowego, od razu rzuciłyśmy się do półek ze słodyczami. Kupiłyśmy kilkanaście snickersów, 3bitów, kit katów kilka opakowań żelek, gum, ciastek i czekolad. Do tego doszły około 3 butelki wody niegazowanej, 5 coli, 3 fanty oraz kilka opakowań ciepłej czekolady. Jakieś pizze do odgrzania, jabłka, banany, pomarańcze. Łączne zakupy skoczyliśmy po około trzech godzinach, byłyśmy z nich w pełni zadowolone. Niestety czekało nas jeszcze pożegnanie z Chadem. Odwieźliśmy Em, pożegnałam się z nią i odjechaliśmy. Gdy weszliśmy do domu moi rodzice już byli.
- Harry nie wiem czy to najlepszy pomysł, żebyś wchodził. – szepnęłam do niego, gdy już staliśmy w korytarzu.
- Spokojnie zaniosę tylko twoje rzeczy i pojadę. A co wstydzisz się mnie ? – spytał z lekkim rozczarowaniem w głosie.
- Głupi jesteś. Tylko jeszcze pomyślą, że jesteśmy parą i zaraz będę miała przesłuchanie.
- A co to źle, że tak pomyślą ?
- Przecież nie jesteśmy parą. – nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Yhm. Dobra, zaniosę rzeczy i spadam jak tak bardzo ci przeszkadzam. – Ale Harry nie o to mi …
- Dzieciaki ! Jak było na zakupach ? – niestety nie było dane mi dokończyć, ponieważ mama mi przerwała.
- Dobrze. – odrzekłam po czym wszyscy weszliśmy do salonu.
- Harry ! Co ty tu robisz ? – mój tata ciepło uśmiechnął się do Harrego.
- Dzień dobry. Ja przyniosłem tylko rzeczy Alice i jadę do siebie.
- Ale nikt cię nie wygania. Może zostaniesz na obiad, hm ?
- Nie dziękuję, nie widzę potrzeby zostania tutaj. Nie będę przeszkadzał, tym bardziej że Chad dzisiaj wyjeżdża. Idę zanieść rzeczy. – miałam lekkie wyrzuty sumienia, że tak do niego powiedziałam. Z Chadem zostałam w salonie pokazując ubrania narciarskie jakie sobie kupiłam, a Harry zaniósł resztę zakupów do mojego pokoju. Było ich dość sporo, więc w sam raz że zabrał się do tego facet. Po kilku sekundach Harry ponownie zszedł do salonu z kamienną twarzą.
- Ja już sobie pójdę. Do widzenia państwu, narazie Chad. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. Pa Ally.
- Siema stary. – powiedział Chad, a po jego słowach Harry wyszedł.
- Przepraszam was na chwilę. – powiedziałam do rodziców i pobiegłam w stronę wychodzącego już Hazzy. Ku mojemu szczęściu złapałam go na zewnątrz przy samochodzie.
- Czemu się na mnie złościsz ? – spytałam smutna.
- Nie złoszczę się. Tylko nie rozumiem dlaczego się mnie wstydzisz. Twoi rodzice mnie znają i chyba nawet lubią. Nie miałem zamiaru zostawać, chciałem ci tylko pomóc w dźwiganiu tych rzeczy, a ty nawet na to nie chciałaś mi pozwolić.
- Harry przepraszam ja … Ja nie wiem. Zależy mi na tobie, ale … - zacięłam się. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Że nigdy nie miałam chłopaka i moi rodzice nie są przyzwyczajeni do ciągłych wizyt chłopaków ? Niee, przecież Harry nie był moim chłopakiem.
- Co ty ? – wyrwał mnie z zamyśleń.
- Ja … ja się ciebie nie wstydzę. Tylko ja już sama nie wiem.
- No właśnie, cześć Alice.
- Harry czekaj. Nie chcę ci powiedzieć, bo byś się śmiał.
- Nie ufasz mi ?
- Ufam, pewnie że ufam. Tylko … chodzi o to, ze ja nigdy nie przyprowadzałam chłopaków do domu. Ja w ogóle nigdy chłopaka nie miałam. Ty ostatnio dość często nas odwiedzasz. Niestety mam takich rodziców, że lubią się mieszać w moje sprawy. Nie lubię tego, więc dlatego to powiedziałam. Nie obrażaj się no, proszę. – powiedziałam mu z rozżaleniem w głosie.
- Nie obrażam się tylko nie zrozumiałam twojego zachowania. Mam pytanie.
- Tak ?
- Nawet gdyby pomyśleli, że jestem twoim chłopakiem to źle ?
- Nie. To nie jest źle tylko ja się szybko przywiązuje do ludzi. Boję się, że jak będziemy parą to mnie zranisz, zostawisz. Jestem wrażliwą osobą i nie wiem czy bym sobie poradziła. Zrozum. Dlatego staram się nie przyzwyczajać do ciebie, ale to takie ciężkie. Lubię cię Harry, bardzo.
- Nie odejdę nigdy. Zranić również nie zranię. Jak mogłaś tak pomyśleć ? No i ja też cię bardzo lubię, jeśli mamy się tak bawić w pięciolatków.
- Pięciolatków ? – spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
- No bo tak chłopczyki mówią do dziewczynek, gdy im się podobają w wieku pięciu lat. A w naszym wieku używa się takich słów jak : „ kocham cię ”, znasz ?
 
- Znam ! – powiedziałam ironicznie. – Tylko nigdy ich do żadnego chłopaka nie powiedziałam. A ty pewnie mówiłeś to do wielu dziewczyn.
- Liczy się teraźniejszość. I mogę ci jedno zapewnić, że jeszcze niedługo i wypowiesz te słowa. Po jakimś czasie będziesz je mówiła coraz częściej co tego samego chłopaka, a on będzie odwzajemniał twoje uczucia.
- Skąd ta pewność ? – spytałam nieco zdziwiona.
- Zaufaj mi. – powiedział to po czym musnął mój policzek swoimi pełnymi, ciepłymi ustami. Wszedł do auta i bez słowa odjechał.
 
---------------
Jeejciu, kochani przepraszam. Ostatnio coś mam spore problemy z laptopem, ale wybłagałam u siostry i na chwilę mi dała. Jest mi cholernie przykro, bo nie mam też czasu zrobić Libsten Awards ;c i nie mam 11 blogów. Robię co mogę, na szczęście weekend się zbliża to mam nadzieję, że w końcu to skończę. No więc, jeszcze raz przepraszam miśki <3
No to pod tym 4 komentarze i następny rozdział.
Miłego czytania ^^