-
No to ja biorę ten zestaw narciarski, a ty ten. – powiedziałam do Emily.
-
Ok, już się nie mogę doczekać.
-
Ja też. Harry, Chad chodźcie oceńcie.
-
No ładnie jest. – powiedział obojętnym głosem Chad.
-
Na pewno ? – spytałyśmy z Em równocześnie.
-
Wam we wszystkim jest ładnie. – rzucił Hazza.
-
Oj dzięki. – powiedziałam.
-
Możemy już wyjść ? – niecierpliwił się mój kuzynek.
-
Tak tylko jeszcze zajedziemy do sklepu po napoje, jedzenie no i słodycze
oczywiście.
-
Żarłoki. – zaśmialiśmy się cicho.
Weszliśmy
do sklepu monopolowego, od razu rzuciłyśmy się do półek ze słodyczami.
Kupiłyśmy kilkanaście snickersów, 3bitów, kit katów kilka opakowań żelek, gum,
ciastek i czekolad. Do tego doszły około 3 butelki wody niegazowanej, 5 coli, 3
fanty oraz kilka opakowań ciepłej czekolady. Jakieś pizze do odgrzania, jabłka,
banany, pomarańcze. Łączne zakupy skoczyliśmy po około trzech godzinach,
byłyśmy z nich w pełni zadowolone. Niestety czekało nas jeszcze pożegnanie z
Chadem. Odwieźliśmy Em, pożegnałam się z nią i odjechaliśmy. Gdy weszliśmy do
domu moi rodzice już byli.
-
Harry nie wiem czy to najlepszy pomysł, żebyś wchodził. – szepnęłam do niego,
gdy już staliśmy w korytarzu.
-
Spokojnie zaniosę tylko twoje rzeczy i pojadę. A co wstydzisz się mnie ? –
spytał z lekkim rozczarowaniem w głosie.
-
Głupi jesteś. Tylko jeszcze pomyślą, że jesteśmy parą i zaraz będę miała
przesłuchanie.
-
A co to źle, że tak pomyślą ?
-
Przecież nie jesteśmy parą. – nie wiedziałam o co mu chodzi.
-
Yhm. Dobra, zaniosę rzeczy i spadam jak tak bardzo ci przeszkadzam. – Ale Harry
nie o to mi …
-
Dzieciaki ! Jak było na zakupach ? – niestety nie było dane mi dokończyć,
ponieważ mama mi przerwała.
-
Dobrze. – odrzekłam po czym wszyscy weszliśmy do salonu.
-
Harry ! Co ty tu robisz ? – mój tata ciepło uśmiechnął się do Harrego.
-
Dzień dobry. Ja przyniosłem tylko rzeczy Alice i jadę do siebie.
-
Ale nikt cię nie wygania. Może zostaniesz na obiad, hm ?
-
Nie dziękuję, nie widzę potrzeby zostania tutaj. Nie będę przeszkadzał, tym
bardziej że Chad dzisiaj wyjeżdża. Idę zanieść rzeczy. – miałam lekkie wyrzuty
sumienia, że tak do niego powiedziałam. Z Chadem zostałam w salonie pokazując
ubrania narciarskie jakie sobie kupiłam, a Harry zaniósł resztę zakupów do
mojego pokoju. Było ich dość sporo, więc w sam raz że zabrał się do tego facet.
Po kilku sekundach Harry ponownie zszedł do salonu z kamienną twarzą.
-
Ja już sobie pójdę. Do widzenia państwu, narazie Chad. Mam nadzieję, że się jeszcze
zobaczymy. Pa Ally.
-
Siema stary. – powiedział Chad, a po jego słowach Harry wyszedł.
-
Przepraszam was na chwilę. – powiedziałam do rodziców i pobiegłam w stronę
wychodzącego już Hazzy. Ku mojemu szczęściu złapałam go na zewnątrz przy
samochodzie.
-
Czemu się na mnie złościsz ? – spytałam smutna.
-
Nie złoszczę się. Tylko nie rozumiem dlaczego się mnie wstydzisz. Twoi rodzice
mnie znają i chyba nawet lubią. Nie miałem zamiaru zostawać, chciałem ci tylko
pomóc w dźwiganiu tych rzeczy, a ty nawet na to nie chciałaś mi pozwolić.
-
Harry przepraszam ja … Ja nie wiem. Zależy mi na tobie, ale … - zacięłam się.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Że nigdy nie miałam chłopaka i moi rodzice
nie są przyzwyczajeni do ciągłych wizyt chłopaków ? Niee, przecież Harry nie
był moim chłopakiem.
-
Co ty ? – wyrwał mnie z zamyśleń.
-
Ja … ja się ciebie nie wstydzę. Tylko ja już sama nie wiem.
-
No właśnie, cześć Alice.
-
Harry czekaj. Nie chcę ci powiedzieć, bo byś się śmiał.
-
Nie ufasz mi ?
-
Ufam, pewnie że ufam. Tylko … chodzi o to, ze ja nigdy nie przyprowadzałam
chłopaków do domu. Ja w ogóle nigdy chłopaka nie miałam. Ty ostatnio dość
często nas odwiedzasz. Niestety mam takich rodziców, że lubią się mieszać w
moje sprawy. Nie lubię tego, więc dlatego to powiedziałam. Nie obrażaj się no,
proszę. – powiedziałam mu z rozżaleniem w głosie.
-
Nie obrażam się tylko nie zrozumiałam twojego zachowania. Mam pytanie.
-
Tak ?
-
Nawet gdyby pomyśleli, że jestem twoim chłopakiem to źle ?
-
Nie. To nie jest źle tylko ja się szybko przywiązuje do ludzi. Boję się, że jak
będziemy parą to mnie zranisz, zostawisz. Jestem wrażliwą osobą i nie wiem czy
bym sobie poradziła. Zrozum. Dlatego staram się nie przyzwyczajać do ciebie,
ale to takie ciężkie. Lubię cię Harry, bardzo.
-
Nie odejdę nigdy. Zranić również nie zranię. Jak mogłaś tak pomyśleć ? No i ja
też cię bardzo lubię, jeśli mamy się tak bawić w pięciolatków.
-
Pięciolatków ? – spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
-
No bo tak chłopczyki mówią do dziewczynek, gdy im się podobają w wieku pięciu
lat. A w naszym wieku używa się takich słów jak : „ kocham cię ”, znasz ?
-
Znam ! – powiedziałam ironicznie. – Tylko nigdy ich do żadnego chłopaka nie
powiedziałam. A ty pewnie mówiłeś to do wielu dziewczyn.
-
Liczy się teraźniejszość. I mogę ci jedno zapewnić, że jeszcze niedługo i
wypowiesz te słowa. Po jakimś czasie będziesz je mówiła coraz częściej co tego
samego chłopaka, a on będzie odwzajemniał twoje uczucia.
-
Skąd ta pewność ? – spytałam nieco zdziwiona.
-
Zaufaj mi. – powiedział to po czym musnął mój policzek swoimi pełnymi, ciepłymi
ustami. Wszedł do auta i bez słowa odjechał.