środa, 27 listopada 2013

Rozdział dziesiąty " Kino "

- Zawsze mówiliśmy sobie wszystko. – powiedział po chwili namysłu.
- To taki chłopak, zauroczyłam się nim, ale niedawno zrobiłam coś bardzo głupiego i spieprzyłam naszą znajomość.
- Powiedz mi. – powiedział cicho i czule. Ufałam mu, ufałam mu bezgranicznie.
- Pewnego wieczoru poszliśmy razem do klubu, po imprezie pojechaliśmy do niego. Nie kontrolowałam się i o mało co nie straciłam z nim dziewictwa po pijanemu ! Rozumiesz to ?! Ja i sex po pijanemu ?! Na szczęście on po chwili przywołał mnie do porządku i jestem mu za to wdzięczna. Ja nie czułam, że przesadzam, ale na szczęście on to poczuł i lekko odepchnął mnie od siebie. Uświadomił mi, że tak naprawdę tego nie chcę i miał rację. – po policzku spłynęła mi jedna, samotna, niekontrolowana łza.
- Czemu płaczesz mała ?
- Bo ja wszystko zjebałam ! Lubiłam go, naprawdę ! Ale jak zwykle wszystko musiałam zepsuć.
- Byłaś pijana, każdy by zrozumiał. To nie jest wstyd. – po tych słowach wziął mnie w swe ramiona.
- Ale Chad … Oni wszyscy mówią, że on zamknął się w sobie, nigdzie nie wychodzi. Wiesz dlaczego ? Bo zerwałam z nim kontakt. Wstydzę się i boję spotkania z nim. Nie dość, że ja cierpię, że go straciłam to jeszcze on, bo go od siebie odsunęłam.
- Nie możesz mu tego robić. Widać, że mu na tobie zależy, więc nie możesz tak postępować w stosunku do niego. Zrozum.
- Wiem, ale …
- Nie ma żadnego ale. – uśmiechnął się.
- Mam dość rozmawiania o tym. Co jutro robimy ? Mam lekcję do 11:00, więc możemy iść do kina. Co ty na to ?
- Okey, mi pasuje. Ale nie mam zamiaru iść na rożnego rodzaju „ romansidła ”.
- Niech ci będzie, jak wrócimy to wybierzemy film i zamówimy bilety.
- Twoi rodzice już chyba są. – mówiąc to wskazał auto stojące przed moim domem.
- To od razu cię ostrzegam, oni nie wiedzą, że ty przyjechałeś.
- Co ty odwalasz ? – spytał ze śmiechem.
- Wiesz, że cię lubią i na pewno nie będą mieli nic przeciwko.
- Co racja to racja. – wzruszył ramionami. – Wchodzimy ?
- Prowadź. – weszliśmy do domu. Gdy spojrzałam na zegarek, wskazywał godzinę 22:00. Trochę późno, zbyt późno jak dla moich rodziców.
- Gdzie wy do jasnej ciasnej byliście ? – mama wbiegła do salonu i wykrzyknęła nam to w twarz.
- W parku ciociu. I dziękuję za miłe powitanko.
- Chad, wiesz jak bardzo cię lubimy, ale troche przesadziliście. Mogliście nas przynajmniej ostrzec. A tym bardziej się martwiliśmy po tym jak ostatnio Alice nie wróciła do domu na noc. – spojrzała na mnie piorunującym wzrokiem, zaraz po tym wzrok Chada również spoczął na mnie. Był on zupełnie inny, ze współczuciem i ze zrozumieniem. Od razu objął mnie ramieniem.
- Ciociu wiem o wszystkim, ale nie wypominaj jej tego. To naprawdę była wyjątkowa sytuacja.
- Chad, każdy patrzy na to z innej strony. Idzcie już na górę, ale tak przy okazji ładnie posprzątaliście kuchnie. – po słowach mojej mamy wybuchnęliśmy śmiechem. Popatrzyła na nas jak na idiotów i poszła robić swoje, a my swoje.
- Chad gdzie chcesz spać ?
- Mogę z tobą ? Masz duże łóżko.
- Jak chcesz, tylko ostrzegam, ja jutro wstaję o 6:00 więc nie obiecuję, że cię nie obudzę.
- I tak chce z tobą spać.
- Hahah, niech ci będzie. Idę się myć.
- Mogę z tobą ?
- Zboczeniec ! Pewnie, że nie.
- Żartowałem przecież.
- Ty to najchętniej wszystko byś robił ze mną nie ?
- Jakoś tak wychodzi.
- Niestety tak się nie da. Po mnie ty się myjesz i idziemy spać. – nie czekając na odpowiedź weszłam do dużej łazienki. Weszłam do kabiny, odkręciłam ciepłą wodę i poczułam się jak w niebie. Byłam bardzo zmęczona i potrzebowałam chwili relaxu. Po 15 minutach wyszłam spod prysznica. Umyłam zęby, zmyłam makijaż i wyszłam z łazienki.
- Co tak długo ?
- Długo ? Zaledwie 15 minut.
- Według ciebie to krótko ?
- No na pewno nie długo. Koniec gadki, idziesz się myć ?
- Tak, tylko ręcznik i gatki wezme.
- To dawaj, bo ja już chcę iść spać.
- Dobra dobra. – po tych słowach wszedł do łazienki, a ja położyłam się na łóżku. Znowu zaczęłam myśleć o Harrym, o tym jak go ranie, o tym co się z nim dzieje, o tym co by było gdybym go nie spotkała i co najważniejsze o tym co tak naprawdę do niego czuję. Lubiłam go ? A może byłam nim zauroczona ? Chyba to drugie, chociaż sama nie wiem jak to mogło się stać. Najpierw go nienawidzę i mam go dość, a teraz jestem nim zauroczona, a może nawet zakochana. Co się ze mną kurde dzieje ?!
Harry POV’s.
Nie daję rady bez niej. Ona jest moim tlenem, moim życiem. Mimo, że znam ją dopiero kilka dni, już się zakochałem. Tak dobrze nam szło, gdyby nie ten wieczór. Mogłem od początku nic nie robić, nie dawałbym nadziei. Była wstawiona, rozumiem. Tylko dlaczego nie chcę się ze mną spotkać ? Boi się czy wstydzi ? A może jedno i drugie ? A może ja powinienem wyciągnąć pierwszy do niej rękę ? Tylko jasno mówiła, że to koniec i mam się z nią nie kontaktować. Ale przecież jak się kogoś kocha to się nie odpuszcza prawda ? A może ja jej nie kocham ? Może to tylko zauroczenie ? Ciągle pojawia się słowo  „ może ”. Wszystko jest takie niejasne. Jestem dupkiem i tchórzem. Poddaję się bez walki. Siedzę całymi dniami w ciemnym pokoju, czasami robię sobie pięciominutowe przerwy na jedzenie, a to wszystko dzieje się w nocy gdy chłopaki śpią. Nie chcę, żeby mnie widzieli, nie w tym stanie. Widzę, że ich to martwi, że się o mnie boją, ale co z tego jak ona ma mnie w dupie ? Nie odzywa się, nie daje znaku życia, a ja mimo to ciągle tęsknie. Pewnie siedzi teraz roześmiana z fajnym chłopakiem, a ja taki idiota zamęczam się myślami o jej pięknej osobie. Muszę to zmienić, inaczej długo nie pociągnę.
Koniec Harry POV’s.
- Śpisz już ? – usłyszałam zachrypnięty głos Chada.
- Nie.
- Idziemy spać ?
- Tak. Dobranoc.
- Dobranoc. – poczułam jak łóżko lekko ugina się pod jego ciężarem i jego rękę na moim tułowiu. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
- ALICE WSTAWAJ ! JEST 7:10 !
-  Już ? Omg, wstaję. Ja pierdole nie wyrobie się ! – krzyknęłam zmartwiona na cały pokój.
- Hahahhahahahah. – szyderczy śmiech Chada lekko mnie zaniepokoił.
- Czego się tak śmiejesz ? – spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 4:29.
- Wredny jesteś ! – walnęłam go poduszką, po chwili tym razem dostałam ja. Wiedziałam, że zaraz zacznie się bitwa na poduszki, nie chcąc tego rozpoczynać ponownie położyłam się na łóżko. Miałam nadzieję, że już mi więcej takich głupich żartów nie zrobi. Po chwili znowu zasnęłam twardym snem.
**
- Alice, wstawaj ! – tym razem usłyszałam melodyjny głos mojej rodzicielki.
- Uhm co ?
- Już 6:30, dalej kochanie.
- Hmm, tak już już. – obróciłam się na bok i spotkałam się z twarzą Chada. Jak spał był zupełnie podobny do Stylesa. Ten nieład na głowie, ten sam promienny jak i niewinny wyraz twarzy. Nagle łzy nadebrały mi się do oczu, więc żeby się nie popłakać wstałam z łóżka bardzo powoli starając się nie budzić mojego kuzyna. Poszłam do łazienki. Umyłam zęby, włosy przeczesałam szczotką i zostawiłam rozpuszczone, nałożyłam lekki makijaż i wyszłam z pokoju kierując się w strone szafy. Po chwili namysłu ubrałam się w to :
 
I zeszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie. W mig przyszykowałam sobie płatki z mlekiem. Po śniadaniu pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu o 7:00, aby tym razem nie spóźnić się na lekcje. W szkole byłam po 20 minutach, Emily była u babci więc pałętałam się po szkole nic nie robiąc. Ostatnią lekcją był w-f. Grałyśmy w koszykówkę, zwykła gra bo jakoś nie było u nas dziewczyn chętnych do grania. Wszystkie bały się, że połamią sobie paznokcie, co za pustostany. Z kim ja żyję ?! …
Na szczęście lekcja wychowania fizycznego minęła okropnie szybko. Przebrałam się w zwykłe ciuchy i wyszłam ze szkoły zadowolona końcem lekcji. Ku mojemu zaskoczeniu na dworze czekał na mnie Chad.
- Zapomniałaś, że na 12:00 mamy kino ?
- Nie, nie zapomniałam. Przecież mamy jeszcze godzine.
- Jestem tu autem, szybko podjedziemy do domu wyszykujesz się i na piechotę pójdziemy do kina, hmm ?
- No ok. – posłałam mu uśmiech i wsiadłam do auta.
W domu byliśmy bardzo szybko, umyłam się i przebrałam w to :
 
Wybiegając z domu chwyciłam jabłko na przegryzkę, zamknęłam dom i wyszłam do czekającego już na mnie Chada. Po drodze cały czas mnie rozśmieszał, wspólnie szliśmy przez miasto z uśmiechniętymi twarzami. Lubiłam tak od czasu do czasu najzwyczajniej na świecie wyjść z nim na spacer, pośmiać się i podroczyć. Gdy zbliżaliśmy się do kina usłyszałam okropny pisk opon. Spojrzałam na drugą stronę drogi, a moim oczom ukazało się bardzo dobrze znane mi czarne BMW. Po sekundzie jak na zawołanie wybiegł z niego rozwścieczony Harry.
 
---------------------------
Już dziesiąty rozdział ! Jak ja się cieszę, dziękuję Wam też za ponad 1200 wyświetleń. Teraz zaskoczcie mnie z komentarzami, jestem ciekawa ile jesteście w stanie zrobić jak Wam nie powiem tego minimum. Osobiście rozdział BARDZO mi się podoba. ( wiem, skromna ja ;> ) Mam nadzieję, że Wam również się spodoba miśki.
Miłego czytania *-*

 


7 komentarzy: